# 712

Tak wczoraj wyglądała ts stronka:

Tia… transi to chorzy ludzie ;) No tak, międzynarodowa klasyfikacja chorób pod kodem F64.0 :D
Ale poważnie… poważnie, to jakoś nie mogę załapać toku myślenia niektórych ;) Ale to nic, przecież niektórych gejów czy biseksualistów też nie mogę… chodzi mi po prostu o to… że bywałem w tych wszystkich internetowych środowiskach i każdego w końcu miałem dość, każde mnie czymś w pewnym momencie tak zraziło, że każde porzuciłem. Poza tym jednym, bo to jakby z konieczności ;) (no muszę mieć wiadomości na temat leczenia, lekarzy, kontakty itp.). Jezu… brzmi jakbym uważał, że jestem wspaniały i doskonały :D a tak też nie jest. I wiem że ja z kolei rażę innych też ;) No ale wracając… Transi to bardzo… jeśli nie chore, to męczące środowisko ;) ALE… w tym nie ma nic dziwnego! Jeśli człowiek ma tyle problemów ze sobą, problemów które przeplatają każdą dziedzinę życia, to na prawdę można niemalże zwariować… jak to ktoś gdzieś powiedział: „muszą sobie odbić na innych ts”. W sumie to wszystko nie jest takie dziwne (że np. jedni biorą coś za bardzo do siebie, inni palną czasem coś co jeszcze innych może zaboleć itp.).

W ramach mojego „leczenia się z lęku” ;) to znaczy… no pomyślałem, że trzeba by na poważnie coś zacząć z tym robić, kupiłem sobie podczas wyjazdu książkę: ’Jak pokonać lęk?’. Jest cienka i krótka, więc praktycznie wiele to tam nie było, same podstawy, ale zamierzam podobnych obszerniejszych publikacji poszukać… to na początek, bo jak w książce tej napisano, czasem potrzeba psychoterapii jednak. Tak, oczywiście, jak wyrobię już dokumenty, to też zamierzam zadzwonić w te miejsca co sobie wyszukałem… jak oczywiście zbiorę się na odwagę by to zrobić XD
No ale powaga… z tymi telefonami to też tak jest… Ostatnio po jednym babcia mi mówi, że muszę się uspokoić i nie mogę się tak każdym telefonem denerwować, bo jeszcze wiele w życiu będę załatwiać… Nie skojarzyłem o co jej chodzi, bo było już po telefonie, więc niby spokojnie piłem herbatę. A ona, że ręce mi się trzęsą… Faktycznie, trzęsły się, ale nawet takiego „drobiazgu” nie zarejestrowałem. Wczoraj przychodzi mama i mówi, że może bym melisę pił… od razu się skapnąłem, że dzwoniła do babci i pewnie babcia jej to powiedziała. Ale no bez przesady znowu, mnie często drżą ręce, to znaczy nie wiem… wydaje mi się to nornalne, że zupełnie bez ruchu to się ich nie da w powietrzu utrzymać :P

Wracając do tych Walentynek jeszcze… po prostu już mnie nudzi takie: „a ja nie lubię tego, ja nie lubię tamtego”… takie: „święta są do kitu, Walentynki komercyjne, urodziny do dupy, bo się starzejemy, muzyka w dzisiejszych czasach jest kiczowata, ludzie beznadziejni, polityka to dno” (no z tym ostatnim akurat się zgadzam ;) ale nie w tym rzecz). Takie na każdym kroku tylko obrzydzanie sobie życia jakby samo nie było wystarczająco obrzydliwe. Może mam to od niedawna, może nawet od wczoraj :D ale chcę cieszyć się takimi pierdołami jak Walentynki! Mama kupiła nam po porcji tiramisu, bez okazji by nie kupiła. I o to mi chodzi, każda okazja jest dobra do świętowania i cieszenia się życiem! :D Każdy dzień jest dobry do tego by był inny niż pozostałe.

Uświadomiłem sobie niedawno, że tak na prawdę nie przestałem ewoluować… Ciągle jakby zmienia mi się zapatrywanie na życie… a niektóre moje poglądy, pewnie by coniektórych zszokowały ;) Toteż nie rozmawiam i nie piszę, a czasem chciałbym. Ale skoro o niektórych rzeczach nie umiem pisać nawet w ukrytych notkach… tylko czasem gdzieś tam, w rozmowie, na forum czy tu przemycam między wierszami fragmenty… Nieważne, dziś nie do tego zmierzam. Chodzi o to, że tak jakby pragnę czego innego na teraz, a czego innego na kiedyś (na za 20 lat na przykład). Taki konflikt pragnień mam i nie do końca umiem to sobie jeszcze poukładać.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.