Mój ulubiony bohater, mojego ulubionego serialu przeżył (a wróżyłem mu śmierć) i tak się cieszę, że kurde chyba nigdy w życiu się tak nie cieszyłem :D no może jak zdałem na prawko, ale chyba nawet wtedy nie (i tak, jest to tak ważne, że aż godne odnotowania w moim pamiętniku :D ). Ale może to dlatego, że od początku drugiego sezonu byłem święcie przekonany, że go uśmiercą na sam koniec. A tu taka miła niespodzianka. Ale ze mną jest coś mocno nie tak :D żeby się podniecać serialem bardziej niż własnym życiem… tak jakby to była nowość ;) Ale od paru lat zapomniałem już o tym okresie, kiedy (inny oczywiście) serial był moim życiem i pozwolił mi nie zwariować.
Ale to dobrze, że o pewnych rzeczach się zapomina… chociaż nie, właściwie się pamięta, ale już bez emocji…
O legitymacjach ciąg dalszy… Jasne, mnie nie potrzebne jakieś specjalne legitymacje dla ts/tv/tg, ani razu nawet nie musiałem zaświadczenia pokazywać, ale to ja, który robiąc zdjęcie do pierwszego dowodu byłem wzięty za mężczyznę przez fotografa chociaż jeszcze nie miałem w planach leczenia. Nie każdy ma tak dobrze. Zwłaszcza m/k. Ciekawie tu mówi Anna, że nie będzie musiała się przebierać za mężczyznę żeby zagłosować („ciekawie” to nie jest odpowiednie słowo, ale nie wiem jakiego użyć…). Tu też, ale to już takie sobie, ale… Senyszyn tu super sformułowała to co i ja myślę: „Należy dawać ludziom to czego pragną, jeżeli nie ma powodów dla odmiennej polityki.” Proste i podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami.
I jeszcze moja wypowiedź na ts forum: „Tobie nie jest do szczęścia potrzebne. Mnie także nie, ale w przeciwieństwie do niektórych potrafię myśleć nie tylko o własnym szczęściu. Jeśli więc taka legitymacja miałaby poprawić życie komukolwiek, to znaczy, że warto.” Chociaż trochę z czystej przekory bronię tego pomysłu ;) Ts takie legitymacja na prawdę nie są potrzebne (wystarczy zaświadczenie od lekarza), ale dlaczego by nie można poprawić trochę komfortu życia osobom tg czy tv? Ale dobra już, kończę, bo się chyba powtarzam ;)
A tu tak ogólnie o ts w „Pytaniu na śniadanie”.
***
Znowu kilka zaległych debat.
Ściągasz pliki – jesteś złodziejem?! – Debata pierwsza i zarazem najciekawsza. No to całe halo o ściąganie plików jest grubą przesadą moim skromnym zdaniem. Kiedyś to było normalne. Czy wiecie jak wyglądały gry do Commodore? Ano tak wyglądały. A to są zwykłe hurtowo przegrywane kasety. Kasety VHS też się przegrywało i było to tak oczywiste, że nikt się nawet nad tym nie zastanawiał. Ale czemu o tym się nie pamięta? Bo na mniejszą skalę, nie ogólnoświatową… ale proceder był ten sam. Co by było gdyby nie było możliwości ściągnięcia sobie mp3 z ulubionym kawałkiem? Ludzie poszliby do sklepu kupić płytę? Nie. Otóż powiem Wam co by było. Kasety audio nie straciłyby na popularności i nadal bym nagrywał piosenki z Vivy przez kabel łączący wieżę z tunerem satelitarnym :D Chociaż kto wie… może dziś dałoby się podłączyć tuner bezpośrednio do komputera i miałbym własnej roboty mp3 ;) „Największe hity filmowe, płytowe i książkowe na Twoim komputerze, zaraz po premierze, albo jeszcze przed. Dla Ciebie – darmowa rozrywka, dla koncernów medialnych – milionowe straty.” – milionowe straty? dobre sobie… Czy koncernom na prawdę się wydaje, że jak nie będę mógł ściągnąć filmu z netu, to pójdę do kina? :D dowcip dnia. Otóż nie pójdę do kina z tej prostej przyczyny iż u mnie nie ma kina :D A nawet gdyby było to i tak bym nie poszedł, bo jak mam wydać 15zł na film i raz go obejrzeć, to ja wolę odłożyć tyle np. co 2 tyg. i kupić sobie HBO gdzie będę miał ten sam film rok-dwa po premierze (i będę mógł nagrać i oglądać w kółko). A czy to nie jest to samo? Czyż nagranie filmu z tv nie jest piractwem? Koncernom się wydaje, że miałyby jakieś pieniądze, których nie mają, podczas gdy to jest g*** prawda, ponieważ ludzi nie stać. Koncerny tych pieniędzy tak czy inaczej mieć nie będą, to nie są ich „straty”, mogą sobie co najwyżej powyobrażać, że mieliby takie zyski. Właściwie wydaje mi się, że jest dokładnie odwrotnie… Jak ktoś coś obejrzy/odsłucha i mu się spodoba, jest szansa, że kupi oryginał. Tak by nie kupił, bo nie miałby może okazji za darmo tego poznać. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie, to to się sprawdza. Mam wszystkie płyty Rammstein, chociaż ściągnięte nie ustępują jakością. Ale ja lubię mieć, posiadać :P Mam dwa sezony ulubionego jednego serialu (i oczywiście dwa pozostałe też sobie kupię) oraz prawie wszystkie sezony innego (te brakujące też kiedyś w końcu dokupię) i już raz byłem o krok od kupna oryginalnie wydanego QAF ;) (ale że bez polskich napisów to się powstrzymałem :P jakby kiedyś jakimś cudem wyszedł w Polsce to na pewno chciałbym kupić), nic tak pięknie nie wygląda na półeczce jak śliczne oryginalnie wydane płytki z kartonikami, w pudełeczkach itp. ;) One po prostu cieszą zmysły ;) Jak komuś będzie zależało i tak kupi, jak nie, i tak nie kupi. A już porównanie do kradzieży jest na prawdę głupie. Kradzież jest wtedy, kiedy komuś coś zabieram i on nie ma tego. Pliku nikomu nie zabieram, ponieważ on go dalej ma. Ja rozumiem i nie przeczę, że to może wkurzać… to tak jak np. dać komuś prace domową do odpisania, a on ją potem daje 5 innym osobom… wkurza, ale niestety. Ale w momencie jak mu tę pracę daję (tym bardziej jak coś sprzedaję), rodzi się ryzyko i tyle.
Dobry wynik matury to… – nic szczególnego. To znaczy moim zdaniem matura jest przereklamowana ;) Jak dla mnie zbytnio nie różniła się od testu szóstoklasistów i testu po gimnazjum. Ani od żadnego sprawdzianu, ponieważ ja do wszystkiego starałem się przygotować najlepiej jak mogłem. Więc i do matury nie przygotowywałem się ani lepiej ani gorzej tylko tak samo – na ile mogłem.
Mieszczuch na wsi – Wg moich obserwacji ludzie z miasta nie różnią się specjalnie od ludzi ze wsi. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Czy można krytykować autorytety? – można, jasne, ale co od Wałęsy chcą niektórzy to ja nie wiem. Pamiętam jak nam nauczyciel na WOSie powiedział, że to jest człowiek bardzo szanowany za granicą, a tylko wśród Polaków nie… daje do myślenia.
Blogi do rejestracji? – Blogom bliżej do literatury, więc pomysł jest jakiś poroniony. Ale cóż, cztery-sześć lat temu by mnie przeraził, a teraz mi to wisi. Będzie trzeba, to pójdę i zarejestruję bloga, ale szczerze mówiąc nie wierzę żeby taki idiotyzm przeszedł.
;)
To może sobie teraz dokończę ten serial „rozpisywać” :D „Rozpisywanie”, nie koniecznie serialu, może być filmu, polega na tym że zapisuję w której minucie z dokładnością do 10 sekund pojawia się mój ulubiony bohater, bądź ma miejsce fajna scena („fajna” czytaj „sex” :D ). I chociaż mówi się, że seriale, to babska sprawa… mój „Mąż” (forumowy ;) ) robi dokładnie to samo :D a nawet jeszcze skrupulatniej, bo opisuje sceny dokładnie… i chyba zacznę tak samo robić, bo ok – 3 seriale po 80 odcinków daję radę spamiętać co gdzie mniej-więcej, ale kiedyś same minuty mogą mi nie wystarczyć :D
A nie, teraz to ja idę na to forum się trochę zakończeniem popodniecać :D rozpisywać będę później. A spania to chyba dziś nie będzie, za bardzo jestem podekscytowany… No i to nie dobrze, ale z drugiej strony tak fajnie, że mi dziś nawet nie zależało co mi kto na forach odpisze, i tak bym się nie przejął bo mi nic nie było w stanie popsuć humoru :D Jak częściej wprowadzać się w taki euforyczny stan? :D