rozmowa z ts z okolicy i wnioski…

Pisałbym sobie w spokoju opowiadanie (bo mam dobry pomysł, koncepcję, plan i chęci, wręcz mnie roznosi), ale zgadałem się z tym ts z okolicy… (tym przez neta poznanym co to jest jeszcze daleko przed). On w sumie prowadzi bardzo podwójne życie, ale… istota tego podwójnego życia mnie chyba nawet trochę zszokowała. Prawdziwy „tru ts” zaraz by powiedział, że to nie jest ts :D …i może nawet nie jest, ale to tylko i wyłącznie jego sprawa. Mnie tylko chodzi o to, żeby z nim pojechać któregoś weekendu do jakiegoś klubu :D bo tu się fajne rzeczy dzieją całkiem blisko, a ja nic o tym nie wiem :D Ale nie, tak poważnie, to właśnie że bałbym się chyba z nim na taki wypad się wybrać… Za mało go znam, nie wspominając o jego znajomych. Aczkolwiek mieszka na tyle blisko, że moglibyśmy się po prostu spotkać na początek. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale zaproponował nawet, że może przyjechać… no w prawdzie ja trochę przekłamałem miasto :D ale moje w sumie jest jeszcze bliżej.

Ale jak tak sobie gadamy, jedno mi nasuwa się na myśl… moja twarz ani razu nie miała na sobie śladów makijażu, moje szafy nigdy nie widziały staników, nigdy nie byłem dziewczyną dla żadnego chłopaka… I to wszystko niewyobrażalnie mnie cieszy. Takie małe kęsy normalności.

Zgadaliśmy się też na temat takiego standardu: „chciałbym choć jeden dzień być prawdziwym facetem” (no to nie moje stwierdzenie, ja ująłbym to zupełnie inaczej ;) – „genetycznym”), co mi przywiodło na myśl rozmowę sprzed kilku dni z inną osobą z podobnym wnioskiem. Ja wtedy powiedziałem, że chciałbym przeżyć w genetycznie męskim ciele choćby jeden dzień, z tą świadomością co teraz, żebym wiedział jakim jestem szczęściarzem z powodu tego dnia… Ale to nieprawda, mając tą świadomość, to byłby pewnie ostatni dzień mojego życia, bo oddawać tego ciała już bym nie chciał… (wiem, że lata temu o tym pisałem, ale to się wciąż nie zmieniło, chociaż… zmieniło się tylko to, jak chciałby ten dzień spędzić, acz poprawność polityczna nie pozwala mi napisać co robiłbym cały dzień :D).

Od kiedy tylko zrobiło się choć odrobinkę cieplej, to znaczy od południa, chodzę bez koszulki. A teraz będę spał bez koszulki i jutro tez nie założę koszulki. To po prostu bluźnierstwo nosić koszulkę po mastektomii! ;D W każdym razie nie mam zamiaru zakładać koszulki tak długo jak to będzie możliwe :D Tak tak, po trójce pewnie będę chodził nago :D

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.