Komentarz pod poprzednią notką skłonił mnie do tej notki ;) Przeraził mnie ;D chyba liczyłem, że nikt jej nie przeczyta, bo nikomu się nie nie będzie chciało, bo fakt faktem, że można się sporo o mnie z niej dowiedzieć… w prawdzie to zapewne nic nowego, czego by jeszcze na blogu nie było, no ale tam tak w pigułce… Ale że się wczoraj zirytowałem, a dziś po raz drugi to tak może trochę rozwinę…
Może tak trochę z tych irytacji, a trochę z poprzedniej notki…
Trudno jest nie mierzyć innych swoją miarą. Bo jakoś tak mnie mierzi jak mi ktoś mówi, że cośtam musi czy coś tak nie może, bo się musi uczyć… mam wtedy wrażenie, że ludzi stawiają sobie jakieś ograniczenia na własne życzenie. Ja też chodziłem do szkoły, ja też się uczyłem i NIGDY w życiu nie zrezygnowałem z niczego ze względu na naukę! (wtedy bym się pewnie na nauce w ogóle nie skupił :D więc byłoby jeszcze gorzej). Nie ograniczałem netu, telewizji, znajomych… i nigdy nie miałem średniej poniżej 4,0. A tekst typu: „Nie przyjdę, muszę się uczyć” był zwykłą wymówką jak mi się nie chciało iść do kogoś :D Zwykle przychodziła B. i mówiła: „Nie przeszkadzam?” a ja: „Nie, co ty” i nieważne, że miałem na drugi dzień 2 klasówki, i tak dałem radę. Ale wiem, że jestem tu chyba niesprawiedliwy, bo może nie każdemu wystarczy tak mało nauki jak mnie wystarczało niegdyś… I o tym właśnie mówię – trzeba zawsze pamiętać (i ja też sie staram), że inni nie są nami i się różnią.
A przy tym wszystkim, przy tej chyba zdolności szybkiej nauki, jestem tak leniwy, że uczyć mi się nie chce :D i raczej byłbym wielce zadowolony nie musieć już więcej do żadnej szkoły uczęszczać.
Z drugiej strony ja po prostu nie byłbym gotów się poświęcić. Swojej wolności nie poświęcę np. dla wykształcenia (wątpliwego, bo nic teraz nie jest pewne).
I jak tak o tym myślałem, to przeszedłem na myślenie o życiu w ogóle, bo ja jestem do prawdy dziwny i to tak, że mogę być nie do zniesienia ;) (dobrze, że zdaję sobie z tego sprawę :D ). Bo czasem jestem na maxa ugodowy, wszystko tak jak chce ta druga osoba (to zwykle jak jestem onieśmielony, wtedy bardziej), a innym razem potrafię się kłócić o jakąś pierdołę typu zgięta kartka. I nie odpuszczę. I jestem wtedy na prawdę upierdliwy „A niejeden bywa skory, okazywać złe humory.” ;) Tak, chyba mógłbym podsumować, że jestem po prostu humorzasty :D „Znakiem tym rządzą bodźce uczuciowe, Zmienne nastroje są wiec tu typowe.”
Inny cytat z poprzedniej notki: „Dziwne tu Jowisza wada: chętnie wspiera byle dziada.” :D i tu mi się przypomniało ile razy słyszałem: „A co ty tak bronisz… /tu-wstaw-kogo-chcesz/”. No cóż. Każdy ma prawo do obrony, albo może inaczej: staram się zrozumieć każdego. A nawet jak nie rozumiem, nie znaczy to że czasem nie mogę postawić się na jego miejscu i wymyślić sobie jak bym się wtedy bronił :P
Druga rzecz jaka mnie zirytowała (zirytowała bywa w moim języku niekiedy synonimem do „wkurwiła nieprzeciętnie”), to dziś podczas słuchania kolejnej z archiwalnych audycji o seksie (tej o naukach przedmałżeńskich), że ludzie jakoś tak hmm… no niby, że kościół, religia katolicka tak i wszystko pod to, ale jednak: „nie należy tak wszystkiego mówić…” (w sensie, że księżom itp.). No to albo jesteś człowieku katolikiem, albo nie jesteś. Z jednej strony to skoro ja z całą świadomością nie nazywam siebie katolikiem (nie piszę: „nie jestem katolikiem”, bo na papierze, to jestem jak większość), to powinienem to olać i to co ludzie robią ze swoją religijnością nie powinno mnie obchodzić… no i niby tak, ale z drugiej strony jak potem widzę w szpitalu (będąc w odwiedzinach u kogoś) jak cała sala zgodnie komunię przyjmuje, przy czym jedna osoba już zdążyła szepnąć mi, że ona to przy spowiedzi wszystkiego nie powiedziała, bo jeszcze by ksiądz coś powiedział albo za długo by było i co by inni pomyśleli, no to… no coś mnie bierze. To ja, nie będąc wyznawcą tej religii mam do niej na tyle szacunku, że nie okłamuję kapłana tejże religii i nie bezczeszczę tymsamym jednego z jej sakramentów, to chyba od jej wyznawców mogę oczekiwać przynajmniej tego samego minimum! Dlaczego mnie to wpienia? Bo załóżmy, że mnie przyjdzie leżeć w publicznym szpitalu i przyjdzie ksiądz – to ja będę tym złym i nienormalnym, bo odmówię spowiedzi, komunii i czego tam jeszcze, podczas gdy to ja będę tak na prawdę w porządku ze swoim sumieniem – ale na zewnątrz będę wstrętnym poganinem ;) i nic to, że połowa tych innych – „katolików” kłamie i oszukuje nawet własnego kapłana.
No. I dlatego mnie to denerwuje. Bo ja oczywiście, mogę wyjaśnić motywy swej niekatolickości, ale czy mi się to uda na poczekaniu tak zręcznie jak tutaj? :/
Na koniec jeszcze powybieram z poprzedniej notki cytaty odnośnie związków/partnerstwa itp.:
To: „Szorstki i fascynujący – erotycznie zbyt gorący.” plus to: „Wenus jest opanowana – tak u pani, jak u pana. O miłości szepcz jej w uszko – nieco chłodne jej serduszko.” daje… no chyba te „jednorazówki” też z notki poprzedniej ;D A to już podsumowuje najlepiej: „Trudno dobrać tu partnera – choć wyraźnie chęć jest szczera. Gdy aspekty zaś są chwiejne – szanse nieraz beznadziejne.” aż już patrzę na aspekty Saturna :P (trygon do Merkurego; kwadratura do Wenus – „aspekt łatwych panienek” – no lol, co to ma znaczyć? :D wprawiamy w ruch google i co widzę? „Tak zwany w astrologii „aspekt łatwych panienek” Wrodzona tendencja do bezpruderyjnej, wolnej miłości.” – z horoskopu „Sisi” – ten sam aspekt :D /w ogóle cały akapit ciekawy, bo chyba z tego jednego aspektu wyciągnięty/). Jak dobrze uświadomić sobie pewne rzeczy zanim będzie za późno ;)
Żeby nie było zupełnie pesymistycznie, to z poprzedniej notki (aczkolwiek z interpretacji dłoni): „Na linii życia masz znak pomyślności który oznacza sukces i powodzenie.” – od razu skojarzyłem z wielkim trygonem, który jest poniekąd takim samym znakiem pomyślności w moim horoskopie, więc po prostu nie mogę nie mieć szczęścia :P (taka ciekawostka: całkiem możliwe, że Szymborska miała baaardzo podobny trygon w swoim horoskopie). Jednocześnie ten sam układ chyba sprawia, że jestem tak leniwym człowiekiem :D bo skoro to tak wszystko samo z siebie przyszło, to co się będę ścierać ;D (ja się śmieję, ale to jest problem i bywa, że inni to widzą dużo dokładniej niż ja).