a dystans pozostał…

„Ponoć nic nie jest tak złe jak się tego obawiamy, ani tak wspaniałe jak to sobie wyobrażamy…”
dobrze powiedziane

Wydaje mi się, że między mną a resztą ludzi zawsze pozostanie jakiś dystans. Funkcjonuję w społeczeństwie i jest zupełnie w porządku. Nie wiem co kto o mnie wie i nie obchodzi mnie to, część z tych ludzi znałem osobiście już wcześniej, część ze słyszenia, czy „rodzinę rodziny”, nie wiem czy oni mnie kojarzą, ale to chyba nie ma znaczenia (chociaż dzisiaj był taki mały zaskok, przynajmniej niektórzy chyba wiedzą, ale nikt nic nie mówi). Jest w porządku.
Chyba, że dochodzi do pewnych rozmów. Wtedy uświadamiam sobie, że mam dziurę w życiorysie. Cztery lata temu zdawałem maturę, ludzie przez ten czas osiągnęli tak wiele… a ja? …ja… ja też osiągnąłem wiele, chyba nawet więcej od nich! Ja zbudowałem sobie życie! Tylko, że to oni mieli od urodzenia… A ja, choć „zdziałałem” więcej od nich (że tak się wyrażę, wszak to co ja „dostałem” jest cenniejsze niż jakiekolwiek wykształcenie czy staż pracy, a nawet wycieczka), nie będę przecież o tym opowiadać. I dlatego mam niczym nie wytłumaczalną 4 letnią dziurę… no dobrze, powiedzmy 2 letnią. Mógłbym powiedzieć „leczyłem się u psychologa” i byłoby to poniekąd prawdą, ale co musi dolegać człowiekowi by 2 lata musiał się tak intensywnie leczyć że nie mógł podjąć pracy czy nauki? Poza ts oczywiście. Więc to chyba też nie jest dobra wymówka. Ale zostawmy to.
Słucham i… myślę sobie… dla nich to nic wydać 3.000zł na rok studiów, albo nawet za pół… mnie by było szkoda 1.000, bo wszak wolę odłożyć na III. I co ja mam powiedzieć? Że nie ma mowy o żadnych studiach, bo mam pilniejsze wydatki – to by była prawda. Ale tu z kolei trudno wytłumaczyć co może być pilniejsze od wykształcenia… A ja uważam, że życie. (Już pomijając fakt mojego piramidalnego lenistwa, ale to nie ten temat.)
I to jest ten dystans. Ja myślę o operacji. Oni o wykształceniu.
Piszę „oni” jakbym pisał o jakichś tajniakach, hehe. Ale wiadomo o co chodzi, Oni, ci „normalni”, genetyczni, ci którzy nie będą musieli zbierać tysięcy euro na operację.
Nie, nie jestem smutny. Tylko lekko poirytowany tonem głosu: „studia nie są drogie”. Może i nie są, ale fiuty są.
A kiedy mówią o wyjazdach… gdzie jest ten kryzys ja się pytam? 80% osób wyjeżdża na zagraniczne wycieczki na urlop! Albo odkładają na takie droższe. A ja znowu o tym piszę… bo to ja dawno dawno temu brałem atlas i czytałem te wszystkie egzotyczne nazwy krajów… i myślałem jak chciałbym je zobaczyć, nie znałem ich i nadal nie znam, ale z nazwy brzmiały tak egzotycznie… nadal brzmią i nadal pociągają. Czuję się tak jakby inni ludzi spełniali moje marzenia. I to mnie boli. Chociaż próbuję siebie pocieszać, że całe życie przede mną i może stanie się cud… ech, chybabym musiał zostać sławny i zarabiać na prawdę duże pieniądze żeby móc sobie pozwolić na takie kosztowne marzenia…
Zawsze to jakaś nowość – pomyśleć dla odmiany, że się ma przerąbane w kwestiach materialnych, nie tylko seksualnych.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.