Wygląda jakby coś robiło się samo ;) To znaczy doszła jeszcze jedna opcja… Kolega mówi, że może mi załatwić pracę na budowie. Oczywiście mam tutaj całe mnóstwo wątpliwości, no bo jak ja przecież nie mam tyle siły… ale on mówi, że sobie poradzę, bo są prace nie wymagające jakiejś wielkiej siły i że szefostwo jest w porządku (i mu zależy na niekoniecznie wykształconych, niekoniecznie silnych, a przede wszystkim sumiennych i pracowitych ludziach) i można kursy porobić i zarabia się nieźle… No nie powiem, te kursy mnie ciągną. Wszak żałuję, że nie mam jakiegoś takiego sensownego zawodu (w mojej opinii najbardziej sensowny, to najlepiej właśnie taki budowlany tudzież mechaniczny). A jak zrobić kursy, to wtedy można myśleć o wyjeździe za granicę w przyszłości z sensownym zawodem i praktyką… (bo to by było w Polsce, ale i tak musiałbym się przeprowadzić, tam mieszkanie zapewniają, chyba żebym chciał, to mogę wynająć, a ten kolega właśnie wpadł na pomysł, że moglibyśmy razem, bo on co prawda tam mieszka, ale z matką, a że jest ts i zaczyna leczenie, to chciałby się też wyprowadzić). No nie powiem, to są wszystko kuszące propozycje. Więc już nie wiem. W tej chwili myślę, że spróbuję z tą Holandią, a gdyby coś było nie tak, to dobrze mieć taką opcję w pogotowiu. To tak poprawia samopoczucie, że coś jest „w razie czego”.
Ale trochę dołuje, że nie mam celu zawodowego w życiu… Ponieważ minąłem się z powołaniem, to po prostu… no po prostu nie żyję dla pracy :P grunt żeby mieć na utrzymanie (no i żeby mi dali kredyt), ale czy to źle? Ludzie nagminnie pracują w zawodach, których nie znoszą, rezygnują z marzeń… Może to lepiej, że ja nie mam żadnych takich marzeń zawodowych i mi wszystko jedno :P (nie, to na pewno nie lepiej, ale może jakoś to będzie).
Ostatnio jak sobie poczytałem o fallo po meto, to stwierdziłem, że luzik, co ja się przejmuję jakimiś marnymi 9 tyś Euro jak ja prawdopodobnie będę potrzebował koło 30 :D (no to już jest śmiech przez łzy ;) ). Skąd wziąć taką kasę? No chyba jakieś mieszkanie trza dostać w spadku… a niestety nie widzę takiego spadku ;) Eee tam, ja będę miał szczęście i wystarczy mi meto :D a może mi się dalej nawet nie będzie chciało, bo w końcu genetyczni też miewają takie rozmiary.
A jak tak sobie poczytałem cenniki dla dziewczyn (m/k), no to też niewesoło… tylko, że powiedzmy sobie szczerze, nie każda potrzebuje FFS, a między SRS w Polsce i w Tajlandii to nie jest taka znowu różnica jak trójka w Polsce, a za granicą… No ale. Każdy sam podejmuje swoje decyzje.
Ale to mnie rozwaliło (to takie nasze „branżowe” żarty ;) ):
– nooo… tylko do tajlandii bo pochwa 15cm to jakaś życiowa porażka
– taa…. conajmniej z pół metra musi być!
XD
Aha, jeszcze coś. Muszę się pochwalić, że marynarka, którą dostałem za grosze jest w sam raz na mnie. No przydało by się trochę schudnąć, ale na wzrost jest super. No to super, mam wreszcie marynarkę.