Na jednym forum jest sobie temat, w którym z założenia mieli poznawać się single (chociaż jest on raczej żartobliwy). Ktoś napisał zabawny anons, więc aż też zrobiłem to samo:
„haha, fajny anons :D właśnie sobie pomyślałem jak by brzmiał mój… może coś w rodzaju: podobno przystojny ale niski typowy rak, wierny, spokojny ale humorzasty, nie odzywa się niepytany (pytany też tylko krótko i zwięźle :D ), uległy i ugodowy tylko jak czuje się niepewnie bo jak czuje się pewnie, to zawsze musi być jak on chce ;) leniwy bałaganiarz potrafiący nieodpowiadać na sms-y cały dzień (bo tak, bo ma akurat inne zajęcia :D ), potrzebujący czasu dla siebie (na net, czytanie książek, tv)…
noo… to ja chyba zostanę tym singlem na wieczność :D”
Nic dodać nic ująć po prostu :D
Ale postanowiłem ostatnio, że nie będę już marudzić, nie będę pisać takich notek, których ostatnio napisałem z trzy i żadnej nie dodałem, bo nie warto. No bo… no dobrze, to może jeszcze ten jeden raz napiszę. No bo… bo mam bardzo ambiwalentny stosunek do siebie na tę chwilę. Mam zakodowane złe schematy myślowe… Bo z jednej strony wiem, że jestem przystojny tak z twarzy (skromność :D ale nie, po prostu jak mnie nawet faceci komplementują… ;) ale z drugiej strony żadne to osiągnięcie, widzieliście kiedyś brzydkiego k/ma? ja sobie nie przypominam), a z drugiej strony jestem po prostu… „niedoskonały” to by było zbyt łagodne słowo na określenie reszty ciała. I jak tak zaczynam sobie myśleć… i wyliczać co mi się nie podoba… Bo to jest tak, że jedną wadę można zaakceptować – spoko, (np. blizny, albo nadwagę), ale kilka (np. blizny + nadwaga + trądzik icotamjeszcze) to już jest do niczego (a brak trójki z pewnością nie pomaga). I tak mam zakodowane. To nawet nie jest przekonanie, to jest wryte i przyjęte do wiadomości, że poza twarzą reszta jest do niczego. To nie jest już nawet załamujące ani smucące, to jest po prostu fakt z którym się nie dyskutuje. I to jest niedobrze. Z takim nastawieniem, to mam faktycznie przerąbane. Ale nastawienie się nie zmieni, bo sobie tak postanowię. W sumie nie wiem jak z tym walczyć. Chyba trzeba po prostu coś zrobić… spróbować coś zmienić…
Ale moja bierność też mnie powala. Totalnie nic nie robię. Albo nic mi się nie chce albo do niczego nie potrafię się zmusić… Nooo ale jest postęp: jestem umówiony do dermatologa i to nawet na niezbyt odległy termin. Mam tylko nadzieję, że nie każe mi się wypchać i wrócić jak sobie ureguluję gospodarkę hormonalną… I postanowiłem też kupić sobie sztangę. 130zł z przesyłką (a jest z kilkoma obciążeniami), więc przyzwoita cena (inna sprawa, że powala mnie jak mi się pieniądze rozchodzą…). A potem zamierzam zacząć… i nie, nie będę kazał Wam płacić 99zł za sekret doskonałego sposobu odchudzania się ;) powiem wprost -> nazywa się „zmienny trening natężeniowy” i brzmi sensownie. A przede wszystkim nie wymaga wiele czasu, więc można przynajmniej spróbować.
Właściwie chyba przełamuję tą bierność. Orange mnie do tego zmusiło. Tak tak, ja dalej próbuję przejść do innej sieci i jak po raz drugi dostałem decyzję odmowną, to mi ciśnienie skoczyło jak cholera. Może ja teraz nie będę opowiadać (innym razem, napiszę ze szczegółami), powiem tylko że dowiedziałem się w BOKu, że… mój PESEL nie jest zmieniony! No to sobie możecie wyobrazić, że krew mnie zalała. Ale nic, opowiem jak już to wszystko załatwię. Warto jednak nadmienić, że pierwszy raz dzwoniłem gdzieś bez wcześniejszego rozpisania na kartce co mam do powiedzenia – złość mnie nakręcała ;) i nawet niespecjalnie kryłem zirytowanie. Ponadto dziś jednak uprzejmie poprosiłem Allegro o maleńką zmianę nicka ;) pewnie się nie zgodzą, ale przynajmniej próbowałem… No i wysłałem do najbliższego studia tatuażu wzór z prośbą o wycenę… bo parę dni temu stwierdziłem, że już chcę, muszę, potrzebuję ;) ale to zależy jaką mi cenę zasuną…
***
Na koniec kolejny ts-żarcik ;) tym razem znowu dziewczyny między sobą (szczerze mówiąc często nie wiem o czym rozmawiają e-m/k-i :D jakie to szczęście, że my mamy 3 rodzaje leków a nie ze 30 ;) ):
A: „Estradiol depot (…) też podobno świetnie się wchłania podjęzykowo”
B: „No, i jaki ma rewelacyjny czas wchłaniania! o ile się nie uszkodzi ampułki, to gdzieś tak około 10.000 lat…”
:D :D