# 811

Byłem u dermatologa. Przepisała mi cały zestaw także pół dnia smarowania ;) Za miesiąc na kontrolę, jak nie pomoże, pewnie będziemy próbować coś innego. Powiedziała że czasem nawet zapisuje się na to antybiotyki, więc brzmi to dobrze – w tym sensie, że są jeszcze inne opcje jak to nie pomoże.

Mam już sztangę. Tylko teraz jakiś sensowny program muszę sobie znaleźć…

Założyłem sobie blipa (windigo! przez „i”! bo wendigo było zajęte…). Jako, że mam grafomanię, to może tu nie będę śmiecić, a jedynie tam.

Mam ochotę zmienić sobie szablon. Na coś jaśniejszego, tylko właściwie mam dwa pomysły na grafikę, a nawet trzy… więc mam problem ;)

Od paru dni jestem ciągle podenerwowany. Bo parę rzeczy się zbiera… Ale głównie to pracą. Nie tylko obecną, ale i przyszłą. Niby powinienem się cieszyć z tych opcji, które mam i się cieszę… ale to zawsze sytuacja stresująca. Zwłaszcza jeśli jednak wyjadę za granicę… a jednocześnie wiem, że kiedyś trzeba jak chcę spełnić marzenia. Kiedyś trzeba.
Zdałem sobie sprawę jakiś czas temu, że jestem rozdarty. Z jednej strony jak się kładę do łóżka, to sobie tak myślę, że jest fajnie. Tyle lat tu mieszkam, wszystko mi pasuje (wielkość mieszkania, pokojów, ustawienie mebli itp.), tv, internet, wiem co gdzie kupić żeby mi smakowało, nigdzie nie będzie mi bardziej wygodnie, wcale nie mam ochoty tego zmieniać! A potem słucham o innych, którzy podróżują (czyli robią to co ja zawsze chciałem), lub chociaż mieszkają w miejscach, w których ja bym chciał… Dziś wygodnie jest mi tu, ale za dwadzieścia lat spojrzę wstecz i co powiem? Że wygodnie mi się spało i zawsze miałem internet? Nie podoba mi się taka wizja… chcę oglądać świat na żywo, a nie w internecie!
Dlatego nie ważne jak bardzo się boję zmian, muszę. No muszę!
A jednocześnie chyba nie wyrobię te ile… dwa, trzy, może cztery miesiące w takim stresie jak teraz? Coś z tym też muszę zrobić.
Ale… jest jeszcze jedna kwestia, która mnie dobija. Bycie ts sprawia, że żyje się pod ciągłą presją. Czuję presję. Coś takiego, że no teraz skoro już jestem sobą, to powinno wszystko być idealnie, powinienem cieszyć się życiem i nie narzekać. Czuję się jakbym nie miał prawa narzekać. Czuję, że rodzina oczekuje teraz to już pełnego sukcesów życia mojego. A ja wciąż nie rozwiązałem pewnych problemów. Och jasne, samo posiadanie problemów w obecnej chwili jest 10x przyjemniejsze niż kiedyś ale mimo to… jak widać, nie rozwiążą się same. Boję się przyznać, że potrzebuję psychologa i/lub psychiatry. Bo mam już dość bycia tym wciąż wybrakowanym. Tylko, że jak tego nie przyznam i nie pójdę się leczyć, to na zawsze mogę nim zostać…
Ts to nie grypa… zostawia więcej powikłań.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.