Tego się właśnie bałem, ale nie sądziłem, że tak szybko to usłyszę. To „nie wiem jak pana leczyć bo jest pan ts”.
Ale nie, przesadzam, gdybym dłużej pomyślał, to poprosiłbym o skierowanie jednak do tego drugiego miejsca, tu po prostu nie było endokrynologii, więc nie można było skonsultować leku. Chociaż moje myślenie nic by tu nie dało, wszak nie wiedziałem gdzie jest endokrynologia a gdzie nie ma.
Nie brzmiało to za wesoło. Znaczy nie to, to co widać w moim oku. Z drugiej strony na koniec usłyszałem, że od tego się nie ślepnie – to już coś ;) (co najwyżej już zawsze będę widział na to oko gorzej). Ale powinienem brać sterydy. No i to jest ten problem, bo nie wiem czy mogę skoro jedne już biorę. No i mam konsultację enodokrynologiczną zaleconą pilnie. No i weź tu znajdź endokrynologa „na już” :/
Ale mam trop i chyba się uda.
Zawsze coś, zawsze coś… Z drugiej strony czy nie jestem sam sobie winien? Skoro myślę o sobie tak jak myślę, to czego mogę oczekiwać od życia jeśli nie potwierdzenia tych myśli?
Bo myśl to na prawdę nie coś, co przechodzi niezauważenie. Niedawno słyszałem jak w jakimś programie tłumaczyli jak to działa: dzięki myślom tworzą się określone połączenia neuronalne – zmienia się struktura mózgu… to jest właśnie siła pozytywnego myślenia… albo negatywnego. Myśli zostawiają ślad w organizmie właśnie w postaci tych połączeń. Istnieją fizycznie.
Próbowałem być zbyt szczery, zbyt dosłowny… co z tego, że może i mam rację skoro to nie służy mojemu zdrowiu?
Także jestem teraz w trakcie przewartościowywania życia ;)
Ale nie jest łatwo. Tak, mam 6-7 miejsc internetowych odwiedzanych codziennie, bywa że na któreś nie starcza mi czasu. A jednocześnie czuję, że się nudzę. To też mnie dobija. Przed chwilą leżałem sobie (odprężenie i te sprawy), słuchałem muzyki, a potem zacząłem myśleć, że ja to na prawdę nie wiem… Jedni mają głos i śpiewają (tak, ta muzyka mnie tak naprowadziła), inni potrafią rysować… a ja nie mam talentu. Czyli nic nowego, znowu się powtarzam.
Nie wiem, taki jakiś rozmemłany jestem – o, to dobre słowo. Nie żebym się użalał, bo jednocześnie cały czas mam świadomość, że teraz już nie mam specjalnie na co. Frustracja – no tak.
A może ktoś ma ochotę wypełnić ankietę?
Nawet ją skomentowałem, to se wkleję i może dodam kilka słów…
Bóg się nie myli – owszem, też tak uważam [to tak odnośnie komentarza przede mną, że „Bóg się nie myli”] („Pomyłka Boga” to tylko takie powiedzenie moim zdaniem), co prawda nie wiem dlaczego niektórych tak doświadcza, no ale… może mu się nudzi ;) [a tak bardzie poważnie… po namyśle ująłbym to tak: ja kiedy piszę książkę, to moi bohaterowie też mają problemy – tak jest ciekawiej; cóż by to był za świat bez problemów i gdyby wszyscy byli tacy sami, gdybym ja go kreował, ludzie też by mieli problemy… ale zawsze kończyłyby się szczęśliwie…]
Media… media żerują na sensacji, to raczej nic nowego, że przedstawiają ten najbardziej sensacyjny i kontrowersyjny obraz transów, poza tym nie jest aż tak źle, zdarzają się kompetentne artykuły.
Społeczeństwo prawdopodobnie uważa nas za nieszkodliwych dziwaków ;) Ale społeczeństwo nie rozumie i nie ma obowiązku rozumieć bardzo wielu rzeczy. Ja też nie rozumiem mechanizmu występowania różnych chorób, a ludzie nimi dotknięci zapewne je znają – bo się niejako siłą rzeczy tym interesują. Trudno żeby wszyscy interesowali się sprawami, które ich nie dotyczą.
Uważam, że o żadnym zjawisku nie ma sensu mówić oceniając jeśli nie przyjmie się jakiejś definicji jego, więc:
/wynaturzenie – rzecz, fakt lub zjawisko odbiegające od normy lub niezgodne z naturą/ – definicja wg słownika PWN
Trochę ta definicja jest… sam nie wiem, bez sensu ;) niezgodne z naturą są samochody, ponieważ zostały stworzone przez człowieka, a nie naturę i w dodatku ją zatruwają ;)
TS jest z pewnością zjawiskiem odbiegającym od normy (w końcu bycie ts znaczy bycie mniejszością, nie jest to normą), ale już ta niezgodność z naturą jest dla mnie nierozstrzygnięta. TS występuje w naturze, więc jest naturalny, jest jedynie odchyłem od normy (większości).
Ale z drugiej strony ktoś kiedyś wymyślił takie słowo jak „wynaturzenie” i jeśli ma to oznaczać odbieganie od normy, to tak, pod to też pasuje TS. Tylko mnie nie do końca pasuje… „wynaturzenie” sugeruje już na prawdę jakieś kuriozum, a TS to jednak nie jest aż taka rzadkość (no jak mówię – w naturze występuje).
Natomiast w odniesieniu do ankiety… „Postrzegam swoje ciało (lub postrzegałem/am przed leczeniem) jako wynaturzone” – tu chyba zaznaczyłem wysoko, bo tak to odbieram – moje ciało (przed leczeniem) było niezgodne z moją naturą.
„Jestem zadowolona/y z jakości mojego życia” – na chwilę obecną jest przeciętnie. Myślę, że w 100% zadowolony nie będę nigdy, bo chciałbym to czy tamto co jest niemożliwe, ale też nie robię z tego problemu, w końcu wielu nie-tsów też z pewnością nie jest zadowolonych ;)
„Czasami lękam się przyszłości” – nie tak jak kiedyś (przed leczeniem), o wiele, wiele mniej. Ale problemy są nadal, innej natury i łatwiej je znosić, ale są. Jak np. stan zdrowia, który trzeba „przepuścić przez TS” (vide moje ostatnie „przygody” ;) [te wspomniane choćby na początku tej notki]).
„Czasami czuję się „odmieńcem”” – owszem, owszem. „Odmieńcem od większości”. W końcu większość nie żyje najpierw jako osoba płci żeńskiej, a potem męskiej bądź odwrotnie ;) Biorąc pod uwagę, że mam kilkanaście (w sumie dwie dziesiątki) lat tak jakby wyjętych z życiorysu, to oczywiście, że czuję się inny, bo większość tego nie ma.
Jeszcze nie do końca akceptuję siebie, pracuję nad tym ;) [i chyba raczej mam sporo pracy]
„Leczenie TS jest ingerencją w „Dzieło Boże”” – yyy… nie. Jeśli Bóg stworzył transa, to najwyraźniej chciał żeby ten przeszedł leczenie, bo Bóg nie stwarza ludzi na wieczne cierpienia :) więc myślę, że leczenie jest właśnie wypełnianiem tego zamierzenia jakie miał dla nas Bóg.
„Jestem zadowolona/y z efektów leczenia” – tak na 4… no 4,5 :P jestem zadowolony w ogóle z leczenia, nawet z najgorszych efektów byłbym zadowolony. Ale zawsze mogłoby być lepiej :P
W tym miejscu chciałbym przedstawić też taką dyskusję z forum na nieco inny temat, na temat „Czego musieliście się wyrzec?” (podejmując leczenie):
„Czego musiałem się wyrzec? Normalności.”
ktoś inny: „Jak to normalności? Chyba teraz masz normalność jak jesteś już na pewnym etapie leczenia.”
ten pierwszy: „To bardzo trudno wytłumaczyć i nawet nie będę chyba próbować. Świat niby jest bardziej normalny, bo -tak jak mówisz – jest się na pewnym etapie leczenia – ale wbrew pozorom sporo na tej normalności stracił.
Ja bardziej znormalniałem i jestem w zgodzie sam ze sobą. Ale świat naokoło utracił na normalności.”
To jest dobrze powiedziane. To to o czym kiedyś pisałem (i na blogu chyba też, ale powtórzę):
„Bo chociaż ja wiem, że mam szczęście, rodzina mnie akceptuje, wspiera i pomaga na ile może, to i tak mam takie poczucie, że coś utraciłem mimo wszystko. Ten „spokój”, tą „normalność”, to coś… co tak trudno jest zdefiniować. Nie jest już tak samo i nigdy nie będzie…”
i znów cytat (nie mój): „Człowiek chciałby się pochwalić , że coś zyskał w życiu, że mu się dobrze wiedzie. Czasem nawet to nie są osoby, które są antyTs. [chodzi o spotykanie starych znajomych]
Poza tym myślę , że wyrzekamy się trochę życia. Ludzie w naszym wieku często już mają jakieś rodziny , lub chociaż męża/żonę.
Moi znajomi już mają 10 letnie dzieci. [moim może cztero, ale też…]
To też taka normalność…”
***
A poza tym dostałem wezwanie do WKU :D No nie mówię, że to radosna nowina, raczej neutralna, ale zawsze jakaś odskocznia od codzienności. Choć w prawdzie teraz też miewam odskocznie – bieganie po lekarzach, to już chyba taka tradycja że każdego tygodnia spędzam kilka godzin w jakiejś poczekali…
Wracając do WKU… ciekawe jak wygląda kwalifikacja transów teraz, jak armia jest zawodowa. Teraz pewnie wszyscy lecą leszcze bardziej taśmowo. Ale tak jakoś mam cichą nadzieję, że to sprawi, że taśmowo dostanę „D” a nie „E” ;) Tym bardziej teraz to będzie problem :P armia zawodowa, a tu „E”… co innego wcześniej – można było mówić, że ma się znajomości, że się udało wykręcić, teraz nie trzeba się wykręcać więc łyso :P Ale nic, jak dostanę „D” będę się tłumaczył: „przewlekłe zapalenie pęcherza moczowego lub dróg moczowych – D” (co nawet poniekąd nie będzie takie dalekie od prawdy, w którejśtam klasie miałem zwolnienie z w-f z podobnych powodów, tzn. naciągane na podobne powody ;) ). Jak dostanę „E” to: „Przewlekłe zespoły bólowe, korzeniowe, korzeniowo-nerwowe, splotów nerwowych, nerwobóle i zapalenie pojedynczych lub licznych nerwów – A/D/E” – to też nie brzmi tak najgorzej i nawet sensownie ;)