Tak sobie słucham ostatnio. Fajna piosenka, choć stara, niby smutna ale…
I tak sobie myślę przy tej okazji… że na prawdę wiele lat mi przeleciało, lat które ludzie uważają, za nalepsze lata życia. Lata na zawieraie znajomości, obozy, dyskoteki, flirty, randki, poznawanie ludzi w klubach… A ja… ja skończyłem kolejny serial. Kolejny świetny serial. I jest to tak cholernie fajne uczucie (znaczy nie kończenie :D nie, to nawet smutne uczucie, zwłaszcza po takim zakończeniu), ale oglądanie. Ja spędziłem te lata na oglądaniu seriali – tak ogólnie mówiąc ;) Ale… nie mogę powiedzieć żeby to były złe lata. Nie były zmarnowane. One były piękne, tak, na prawdę. Pod tym względem były piękne.
„It’s all a matter of perspective.” [Oz 6×08]
„To see a world in a grain of sand,
And a heaven in a wild flower,
Hold infinity in the palm of your hand,
And eternity in an hour.”
(William Blake „Auguries of Innocence” – fragment, również cytowany w „Oz”)
Każdy serial przypomina o jakimś okresie w życiu, to jest miłe. Jakoś tak ze trzy dni temu mnie olśniło, że na prawdę, nie żałuję tego czasu, nie zamieniłbym go na te „spotkania ze znajomymi” wątpliwej jakości w wątpliwych miejscach, zakrapiane nadmiarem alkoholu. Nie jestem takim typem kolesia i trudno, to się już nie zmieni. Nie bawi mnie robienie za niańkę dla pijanych znajomych. A sam się nie upiję. Bo nie. Nie w towarzystwie (może w samotności, bo ja piję „na smutno”, „na wesoło” nigdy – tak, już wiem, że mam zadatki na alkoholika). I w ogóle jakoś mnie to wszystko nie bawi tak na prawdę.
Lubię czytać książki, lubię czytać strony internetowe poświęcone moim zainteresowaniom. I lubię, kocham dyskutować na forach.
Tak, jeśli o tym ostatnim mowa, to dopiero teraz czuję, że moje życie było jakieś dziwne bez „Katolika” ;) Uśmiecham się, ale mówię to poważnie. Nic mnie tak nie inspiruje do przemyśleń jak to forum. A kiedy filozofuję, to czuję, że żyję ;D
I kocham seriale. Filmy też lubię, ale serial to dłuższe szczęście ;) Poza tym przeczytałem trochę książek. A spotykam ludzi mówiących: „nie pamiętam kiedy ostatnio coś przeczytałem”. Chyba nie chciałbym nie pamiętać co i kiedy ostatnio przeczytałem ;)
To takie drobiazgi, książka, film, forum… ale do cholery, nie wyobrażam sobie większego szczęścia :P
Czy ja jestem nienormalny, bo uważam, że takie rzeczy na prawdę dają szczęście?