teraz emocjonalnie…

Tak jak mówiłem, teraz będzie emocjonalnie ;)

Najpierw może notki ukryte… Jak tak wszystko czytałem, doszedłem do wniosku, że bez sensu niektóre są ukryte, więc je odkryłem:
17.10.2006r. – jakoś tak nie chciałem „kradnąć” sobie wiersza, dlatego była ukryta. Chyba o to głównie chodziło. Ale w sumie… przecież źródło podaję, więc… (A sam wiersz… rymy częstochowskie :D no ale co… kiedyś mi się podobał :P bo tak w zasadzie to obrazuje mój stosunek do poezji… rymy częstochowskie przynajmniej wymagają wymyślenia rymu, inne wiersze to takie co se mogę napisać co mi się podoba i też nazwać to wierszem ;) ).
24.12.2006r. – to prawda, że było prostsze niż się wydaje, dziś to rozumiem.
6.01.2007r. – nie mam zielonego pojęcia o czym ja tam mówię :D nie pamietam. Nie wiem czy to było o jakichś ludziach z netu czy z reala, nie pamiętam (widać wcale nie było to takie ważne), więc mogę odkryć notkę.
27.09.2007r., 11.11.2007r. – wizyty, koszty… nie wiem czemu ukrywałem (a może i wiem, ale dziś już nie jest to konieczne)
6.12.2007r. – znowu wiersz więc jak wyżej…
20.12.2007r.
18.08.2008r. – ta chyba najbardziej treściwa ;)
W sumie mógłbym odkryć więcej treści gdyby nie to, że w niektórych treści możliwe do odkrycia przeplatają się z tymi co wolałbym nie… no i musi zostać tak jak jest, bo nie chcę nic edytować.
W ogóle… czytając poprawiłem tylko w dwóch miejscach literówki (takie które mogły zmieniać nieco sens), całą resztę postanowiłem zostawić tak jak było. Żadnych błędów ortograficznych („sęs” – to mój hit z pierwszych notek :D ), nic. Chciałem edytować imię i nicka… ale nie! Postanowiłem, że tyle też zostanie. Bo bez sensu edytować pamiętnik…

Przeczytałem bloga od początku ale tak jakoś patrząc z zewnątrz… z resztą, tak wiele się zmieniło, że… no wszystko zupełnie.
Tak wiele razy się oszukiwałem, i tak dogłębnie, że pisząc niektóre rzeczy na prawdę w nie wierzyłem (może tak było łatwiej).
Oszukiwałem się mówiąc, że nie potrzebuję ingerencji chirurgicznych (teraz za tym tęsknię :D ). Albo „nic nie da parę miesięcy” – pisałem. Mechanizm wyparcia.
Ale zmieniał się mój stosunek do ludzi, spojrzenie na miłość.
Są też sprzeczności pozorne – np. kiedyś pisałem, że znam marki samochodów, dziś napisałbym, że nie znam. I nie byłoby między tym sprzeczności. Ja na prawdę kiedyś znałem wszystkie marki, nie było tyle modeli… (to jak z telefonami komórkowymi).

Niektóre rzeczy jednak się zmieniały… nie bałem się śmierci, na prawdę się nie bałem, potem się bałem, panicznie, teraz nie wiem… chociaż chyba moment śmierci – to może być straszne, bo potem to już wszystko jedno w sumie.

Pisałem kiedyś, że nie przyjmę od nikogo pieniędzy (jak się będę leczył). Przyjąłem. I przyjmę nawet od diabła jak mi da :P

Myliłem się: mój TS to nie był temat roku w tej miejscowości :P chyba nawet przeszedł bez większego echa, albo ja tego echa nie słyszałem ;)

Tak mi się czasem dziwnie słucha innych ts co niby przyjaciołom mówili, coś wspominali o sobie… mnie się wydaje, że ja to nigdy nic :D a nie prawda… Mnie się wydawało, że czemu oni (znajomi moi) tak szybko i łatwo zaakceptowali, nie zdziwili się skoro ja to tak pięknie ukrywałem, haha, tylko że wiele razy pisałem o tym jak coś im wspominałem :D
Także… mam wrażenie, że to jak otoczenie zniosło… mnie, to na to… zapracowałem sobie w pewien sposób… Tak, chyba tak. Tak czy inaczej manifestowałem siebie przecież od… od zawsze chyba.

Dalej… co ja się tak bałem, że leczenie będzie trudne, że ktoś mi powie, że się nie nadaję, że coś? ;) to wcale nie było takie trudne. Nie znam nic trudniejszego niż życie przedtem.
I trochę byłem histeryczny :P ale cóż… to moje życie się ważyło, miałem prawo…
Ale zauważyłem też, że dawniej „bliskie” blogi chłonąłem ze współczuciem… dziś z… nie wiem, niektóre wydają mi się naiwne… a teraz przeczytałem mój… jest dokładnie taki sam jak nie gorszy :P
Nie da się patrzeć na pewne sprawy tak samo. Więc cieszę się, że pisałem, dziś już nie potrafiłbym odtworzyć tamtego czasu…

Te emotikonki… czasem gadam z kimś (ts) i on opowiada mi o czymś w swoim życiu i się śmieje, a mnie się wydaje, że to przecież wcale nie jest śmieszne tylko przykre, ale skoro on tak mówi, to ja też się śmieję. Emotikonki z uśmiechami wydają mi się nie na miejscu… a sam robię dokładnie to samo! Tyle jest notek, notek pełnych zadowolonych emotikon… a ja tam wcale nie byłem zadowolony, często rozżalony i przygnębiony… A notki w których nie ma emotikon to już dół wielkości rowu mariańskiego. Tak to w skrócie wygląda. Wstawiam emoty – to chyba bywa(ł) odruch nerwowy. Albo taki sam uśmiech jak w życiu – nie zawsze pełen szczęścia.

Czytam, że pisałem, że mogłem cośtam zrobić (powiedzieć, zapytać)… nie mogłem. Nie zdawałem sobie sprawy z fobii społecznej, choć teraz kiedy już wiem, to widzę to, pamiętam. Tak się mówi: „mogłem powiedzieć cośtam…”. Nie mogłem, nie powiedziałbym.
Właśnie… najpierw enneagram, tego się uczepiłem. Ale potem to już wiedziałem – fobia społeczna. Bo 5w4… idealny typ charakteru pod fobię. Widać jak do tego dochodziłem (znaczy do odkrycia co to jest).

„Nic nie jest dobrze i nigdy nie będzie…” – napisałem w marcu 2004… W sumie nadal wiem co miałem na myśli.

ten początek – bezedura :P to jest opaczne interpretowanie archetypu astrologicznego :P cytat ten jest prawdopodobnie z książki, która jest ogólnie kiepska. Rak jako znak zodiaku odpowiada Łani kerynejskiej /znaczy tej pracy Heraklesa polegającej na schwytaniu łani/ („Homo-Zodiacus” – Leszek Weres, a Weres to lepszy astrolog niż ten anonim co napisał tamtą książkę :P ). To tak na marginesie, ale musiałem sprostować ;) (z resztą jako, że teraz mam tagi, opiszę sobie chyba tą książkę :P).
Właśnie… miałem napisać, że postanowiłem też w nieco inny sposób pisać bloga… to znaczy postaram się, żeby notki skupione były na jednym temacie (nawet jeśli bzdurnym), najwyżej będę dodawać częściej, chodzi o to żeby jeszcze łatwiej było coś odnaleźć po tagach.

I jeszcze jeden pozytyw na koniec: już nie mam potrzeby udowadniania sobie czegokolwiek – mój najnowszy ciuchowy nabytek, to bluza po części różowa :D Może kiedyś bym takiej nie ubrał, dziś jak najbardziej, od jakiegoś czasu chciałem mieć różowy ciuch :D Z resztą już ostatnio z kolegą z Poznania doszliśmy do wniosku, że za mało mam gejoffskich ciuchów ;D

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.