Mój wrodzony pedantyzm i zamiłowanie do porządku chciało bym opisał to kiedyś, później, wszystko razem… Ale kurcze no, przecież po to się ma pamiętnik, żeby pisać o tym o czym się czuje, że się chce… a układ to chyba dalszorzędna sprawa. Poza tym ma być ludzko, a nie sztywnie ;)
No więc tak… wyciąganie cewnika z cewki. Musiałem się ubrać (ciepło) i przejść na drugi koniec miasta do ośrodka zdrowia (no ok, to nie jest jakieś wielkie miasto :D ale tym gorzej, w wielkich jeżdżą autobusy/tramwaje i w sumie nie trzeba tyle chodzić, bo to z pewnością byłyby ze 2-3 przystanki a może i więcej… raczej więcej, zależy jakie przystanki, hehe). Ubranie się ciepło też jest u mnie problematyczne… w końcu pod spodnie ubrałem spodnie od piżamy :D (przy okazji zanotowałem, że czas chyba jednak kupić sobie kalesony czy coś takiego, bo nie mam ani jednych, ale to że uznałem, że by się przydały… cóż, chyba się starzeję ;) ), ale nie chciałem w takiej sytuacji się przeziębić czy (już zwłaszcza) złapać zapalenie pęcherza na ten przykład… No ale jak to wszystko na siebie naciągnąłem (na ten cewnik…), to… nie było to wygodne. Prawdę mówiąc było cholernie niewygodne i miałem ochotę po prostu się rozpłakać. Ale się jakoś wziąłem w garść i wylazłem na ten przeklęty śnieg… Ledwie wylazłem z mojej ulicy i już miałem dość (a moja ulica i tak wyglądała najlepiej w kwestii odśnieżania). Doczłapałem się jakoś i tam na szczęście nie było problemu. Znaczy pielęgniarka (moja ulubiona ;) ) była jak zwykle sympatyczna i zainteresowana. Zabolało jak „zdejmowała blokadę” (cokolwiek to znaczy), a już samego wyjęcia cewnika to nie poczułem (bo cały czas bolało ;) ). No i potem pęcherz – jak zwykle… Więc do domu niby wracało się wygodniej bo bez cewnika, ale też bolało. W domu dorwałem się do picia, ok… to z kolei zacząłem latać do ubikacji co pół godziny :/ (albo tak mi się wydawało). No cóż… nie to, że boli (troszeczkę), nie to że krwawi (troszeczkę), ale… ja się chyba muszę od nowa nauczyć sikać… Bo jest jakoś dziwnie. No ale mam jeszcze drugi cewnik i mimo, że zastawiony, to może coś to zmienia. Nie ma zbyt wielu osób z którymi mógłbym się skonsultować (toteż nie wiem czy wszystko jest w porządku, czy częściowo, czy nie), ale na tyle na ile się skonsultowałem, to mieli podobnie. I mięśnie się podobno muszą przyzwyczaić. Tak więc czekam i zobaczymy co dalej. Bo cóż można powiedzieć 3 dni po wyjęciu pierwszego cewnika? ;)
Tak sobie myślę, że ta operacja jednak zmienia najwięcej. No bo pierwsza – nie zmienia nic w funkcjonowaniu organizmu. Druga – zmienia najwyżej odczuwanie orgazmu i to nie u każdego, ale już ta trzecia (jeśli to oczywiście operacja z przedłużeniem cewki, że o wycięciu pochwy nie wspomnę) no to owszem… no już choćby sposób sikania. Na razie czuję to na prawdę dziwnie.
Znacie jakiś wolontariat przez net? Bo na prawdę wydaje mi się, że zwariuję tutaj jak nie zacznę robić czegoś sensownego i zajmującego.