Po III. dochodzenie do siebie cz 3. (i inne sprawy)

Za to wyjęcie drugiego cewnika wcale nie bolało (było to raczej śmieszne uczucie), a dwa dni po nie miałem już prawie po nim śladu (ranka prawie niewidoczna). Tylko ze szwami teraz gorzej, bo wyglądają tak jakoś niewyraźnie :/ Ale robią się fioletowe, nawet te na wierzchu, a to już znak, że się rozpuszczają (pewnie pod wpływem wody, tylko z kolei nie wiem czy powinny się rozpuścić te na wierzchu :P ), ja bym je poodcinał i może tak zrobię :P Ale ogólnie to nie jest wygodnie. Szwy ściągają – niezbyt przyjemne uczucie, wszystko jest po prostu takie ściśnięte, ale mam nadzieję, że jak się rozejdą, to przejdzie (albo to opuchlizna, co też jest możliwe, a nim zejdzie to nawet kilka miesięcy może minąć). Trochę piecze (bo i szwy i odrastające włoski kłują, w sumie stwierdziłem, że dla pielęgnacji będzie lepiej się ich pozbyć… ale wcale nie jestem przekonany, bo golenie wrażliwego miejsca, to może być jeszcze gorszy pomysł, no cóż, się okaże :D ). Czuję częste parcie na mocz (po prostu dość często chodzę), ale to normalne na tym etapie (pęcherz dopiero zaczyna pracować bez cewników). Co jednak najbardziej mi przeszkadza, to kapanie… wiem, że: „Choćbyś strząsał dwa tygodnie, zawsze kropla spadnie w spodnie” ;) tyle że tu nie chodzi o kroplę… ale jak czytałem, to też jest normalne i co gorsza… może potrwać nawet kilka miesięcy :( (czytałem, że niektórzy tak mieli).
Reasumując: na razie nic czym trzeba by się niepokoić, ale to nie znaczy, że wszystko jest ok, bo jest po prostu za wcześnie żeby to stwierdzić. Pozostaje czekać, a czas mi się strasznie dłuży, a już bym chciał żeby to się wszystko zagoiło ;)
Na pociechę zawsze po prysznicu mam taki rytuał stania przed lustrem przynajmniej z 10 minut i podziwiania efektu :D od razu poprawia się humor i niewygody stają się łatwiejsze do zniesienia ;) No muszę powiedzieć, że realizm jest 10/10 (moim zdaniem), chociaż miniaturka :P
Raczej mało prawdopodobne, że coś szybko się zmieni, tak więc chyba w najbliższym czasie nie będę pisał co dalej (chociaż trudno przewidzieć), napiszę kiedyś, jak coś faktycznie się zmieni.

***
Jak już kiedyś pisałem, czasem się martwię, że lekarz nie będzie wiedział jak mnie leczyć bo jestem ts… (a bardzo często się zastanawiam co by było gdybym teraz musiał iść do lekarza w związku z operacją… czytałem kiedyś, że dla nas bardziej odpowiedni są urolodzy dziecięcy, bo komplikacje jakie możemy mieć zdarzają się częściej u dzieci i oni są po prostu bardziej z tym obeznani… ale na ile to jest prawda, nie wiem, i nie mam z resztą pojęcia czy urolodzy dziecięcy bez problemu przyjmują dorosłych). Ale wczoraj obejrzałem materiał wideo na onecie, kobieta z mukowscydozą opowiadała, że lekarze mają bardzo małą wiedzę o jej chorobie i w sumie to ona idzie do lekarza i mówi mu co jej dolega i co może brać, a czego nie… Pomyślałem sobie, że nie mamy (my ts) tak najgorzej, tzn. inni mają podobnie. Pocieszające chociaż w sumie przykre.

***
Na koniec linki:

„Czy to pan czy pani? Sportowcy zmieniają płeć” – ciekawe.

„Najlepsza przyjaciółka i ukochany mąż w jednym ciele” – to może mniej, ale zerknąłem sobie raz dla odmiany na komentarze. I się ubawiłem :D zobaczcie sami:

„Kolejny artykuł mający na celu przeforsowanie w ludzkich umysłach idei, że rozmaite dewiacje są tak naprawdę normalne. Dziś kolej na transseksualizm.
Dlatego powiedzmy jasno: transseksualizm to dewiacja, zaburzenie psychiczne. To trzeba leczyć, a nie akceptować. Podejście w tej sytuacji powinno być takie, jak do innych chorób. Pozdrawiam.”

:D Na całe szczęście podejście jest jak do innych chorób – po prostu się leczy :]
(wiem, że autor nie to miał na myśli, ale i tak mnie rozbawił)

„powinni sie zaakceptowac,zwrocic sie ewentualnie do Boga z pretensjami ze ich takich stworzyl a nie leczyc to operacjami i potem cieszyc sie zyciem (…)”
Oczywiście, no przecież to zbrodnia jest cieszyć się życiem! XD
(wiem, że uciąłem cytat, ale dalsza część prawie nie zmienia sensu wypowiedzi :D )

I mój ulubiony standard:
„Jesli ktos czuje potrzebe poddania sie takiej operacji, to prosze bardzo, ale z WLASNEJ KIESZENI a nie z kieszeni NFZ-u !!!”
:D tego to chyba nie muszę nawet komentować :]
(chociaż może tylko dodam, że ostatnio nawet moje hormony przestały być częściowo refundowane, zamiast 20zł za pakowanie, płacę teraz 40zł… /edit: źle się wyraziłem, refundowane przestały być już dawno, ostatnio o 100% podrożały…/ ale nic nie mówię, starcza na 5 miesięcy, więc można przeżyć, dziewczyny mają gorzej).

Niesamowicie mnie rozbawili, na prawdę.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.