Krwawić przestałem… z tydzień po wyjęciu drugiego cewnika, nawet nie pamiętam dokładnie, ze dwa dni ostatnie było tak, ze po południami już nie krwawiłem a rano była krew w moczu ale teraz to już od dawna nie krwawię.
Ze szwami w końcu nic nie zrobiłem (tzn. nie byłem u lekarza, stwierdziłem że czemu by nie miały same się wchłonąć ;) ), przedwczoraj ostatni mi odpadł (ten który był tuż pod ujściem cewki) a inne znikają pod skórą, no te na brzuchu to powyciągałem – to z wierzchu, fajne to było, tak odpadały przy leciutkim pociągnięciu :D
Postanowiłem jednak nie katować się żyletką… kupiłem sobie krem do depilacji (damsko-męski ;) )… taki sobie, może byłby lepszy gdybym więcej go użył, ale to jednak też chemia, więc wolałem delikatnie (zwłaszcza, że śmierdzi okropnie – jak robienie trwałej). Ale ogólnie wyszło mi to nawet fajnie.
Najważniejsze chyba: poradziłem sobie z kapaniem! Jak się dobrze wycisnąć to nie kapie ;D a co to znaczy „dobrze wycisnąć”? Ścisnąć nogi itp, a jeszcze lepiej taki chwyt pod jądrami i do przodu – resztka wypływa (to nie mój pomysł, zaczerpnąłem z grupy dyskusyjnej o meto, ale przetestowałem i działa). Jeszcze łatwiej jest jak się sika na stojąco – więcej wypływa bez tych chwytów ;) No właśnie… w kwestii sikania na stojąco to przyznam, że dopiero dwa dni temu się odważyłem :P Heh, w ogóle, jak to napisał „kolega” z bloga, który obserwuję: „Peeing has been an adventure as well.” :D No tak, bo jakby to ująć… muszę powiedzieć, że na początku to w ogóle jest taki mały szok (dla mnie był), niesamowicie dziwne uczucie z tym sikaniem przedłużoną cewką… „Normalni” ludzie pewnie nigdy o tym nie myślą (i ja nigdy wcześniej o tym nie myślałem) jakie to będzie uczucie po operacji i przyznam, że nie wiem jak to opisać… to dziwne uczucie i nawet niezbyt przyjemne szczerze mówiąc. Tak jakby przyblokowanie… (na początku to jeszcze trochę bolało, ale właśnie myślę sobie, że teraz już nie czuję bólu), ale dziś się już zupełnie przyzwyczaiłem (to chyba i tak szybko, po 20 latach sikania inaczej przyzwyczaić się można jednak w miesiąc :D ). Myślę, że to psychologia musi się przyzwyczaić bardziej niż ciało. Bo ciało nie ma dużo do gadania ;) Tak czy inaczej trochę to trwa… np. samo rozluźnienie mięśni na stojąco to było (nadal jest) dla mnie coś do przepracowania. W psychice gdzieś tam jeszcze mi nie przeskoczyło, że można się przy tym nie obsikać ;) No i jeszcze czasem mam takie jakby… drżenie mięśni? Nie wiem jak to lepiej ująć. Czasem strumień jest mocny i nic, a czasem przerywany przez to – tu jeszcze nie rozgryzłem czy to psychika czy ciało :P
W każdym razie (poza ww.) nie mam większego problemu z sikaniem na stojąco. No w ubraniu jeszcze nie próbowałem ;)
Lewa strona się tak fajnie poluzowała, lepiej ułożyła, szkoda że prawa nie chce, ale z lewej było gorzej.
Za to erotycznie wszystko działa 100%, nawet 110% :D
***
Jest na niemieckim forum jeden k/m w wieku 59 lat, który od 18 roku życia się leczy, więc już 41 lat jest na hormonach… i żyje :D i ma się dobrze – to tak piszę, bo niektórzy się zastanawiają ile można pożyć na hormonach. No więc 40 lat na pewno :P
Taka ciekawostka – jak sam napisał, w 1963 roku, kiedy miał 12 lat, już trafił do kliniki i już chcieli go leczyć! Ale rodzice się nie zgodzili i musiał do 18 czekać. Ale ludzie… w 1963 chcieli leczyć hormonalnie dziecko! Wow, no to rzeczywiście jesteśmy (jako kraj) z 50 lat do tyłu :D
Ale, tak na sam koniec, i ku pamięci że i u nas idzie ku dobremu! ;D taki mały żarcik z naszego forum:
„Mnie o tym doszły słuchy po „dzienniku” na TVP1 o 19:30 – czyli jednego z programów, których na prawdę wielu polaków codziennie ogląda…
Dokładniej: Zdziwiona mama zadzwoniła około 20:00 i stwierdziła, że coś jest nie tak. Nie dość, że nie pomylili TS z TV to jeszcze powiedzieli czym to się różni! xD „
:D :D :D