różne cytaty itp.

Świetnie się składa, bo raz, że od wczoraj robię porządki na komputerze, a dwa, że skończyłem poprzednią notkę na cytatach, to pasuje pokontynuować tym podobne ;) Czyli będzie wklejka ;) Bo nazbierało mi się trochę cytatów/przypowieści i jak to zwykle wklejam do pliku z zamiarem „kiedyś przy okazji wrzucę na bloga” i albo nie ma okazji, albo przy okazji o nich nie pamiętam. Więc teraz, tak po prostu, co mi się pozbierało. Czasem może coś dodam od siebie (skomentuję), tak więc ułożenie też nie jest zupełnie przypadkowe ;)

***

„Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz.”
(Mahatma Gandhi)

„Celem życia jest rozwój własnej indywidualności. Dać wyraz swej naturze – oto nasze zadanie na ziemi.”
(Oskar Wilde)

Te oba cytaty uważam, że bardzo pasują do nas… (no i proszę, zawsze napiszę najpierw „pasujące do ts”, tylko że tak naprawdę to mogą pasować do wszystkich ludzi :) no i w końcu to sobie uświadamiam, no i to dobrze, aż tak się nie różnimy ;) ).

***

„Nic, co powstaje w naszym wymiarze, nie jest bezwartościowe. Wszystkiemu należy się szacunek. Niezależnie od tego, czy się zgadzasz, czy rozumiesz – szanuj.”

„Każdy osąd kierowany wobec kogoś innego jest zawoalowanym osądem siebie samego.”

Oba cytaty z książki „Odważne dusze” – R. Schwartz. Z tym pierwszym się zgadzam, a ten drugi… to ciekawe, bardzo, można by notkę poświęcić rozważaniom nad tym jednym cytatem :P Myślę, że też coś w tym jest i takie rzeczy cytaty przypominają mi jak daleko mi do doskonałości ;) (nie żebym się za takiego kiedykolwiek uważał… ale dążyć do doskonałości to chyba nic złego, uważam nawet że każdy w jakiś sposób dąży – tyle że doskonałość jak wszystko inne jest subiektywna).

Jeżeli chodzi o drogę do doskonałości, to dodam jeszcze jeden:

„Niechaj cieszą się ci, którzy nigdy nie wpadli w sidła religijnych zgromadzeń, będących dla wielu ludzi niezbędnym etapem dalszego rozwoju. Lucyfer sprowadzi ich na manowce indywidualizmu i pychy i jeszcze mocniej przykuje do swojego tronu.”
(„Tarot, karty które wróżą” – Jan Witold Suliga)

to też jest niezłe. Oczywiście w żadne tam Lucyfery nie wierzę, więc proszę to traktować symbolicznie. Chodzi o to, że indywidualizmem też można się zachłysnąć. I w sumie patrząc z wyższością na innych, nie widzimy jak nisko sami upadliśmy. Fajnie czasem przeczytać coś, co nam uświadamia pewne rzeczy, cokolwiek by to nie było :)

***

„Pewnego dnia szli przez miasto ojciec z synem. Ojciec ciągnął za sobą osła. Ludzie zaczęli szemrać: „Spójrzcie, jaki głupiec! Ma osła, a obaj idą pieszo!”. Wówczas ojciec posadził na ośle syna i ruszyli dalej. Wtedy ludzie zaczęli mówić do siebie: „Spójrzcie jaki głupiec! Młodego chłopaka posadził na osła, a on – starzec idzie pieszo sam”. Tak więc ojciec zdjął syna, a sam wsiadł na osła. Reakcja ludzi była natychmiastowa: „Jaki okropny ojciec! Biednemu synowi każe iść, a sam siedzi na ośle”. Ojcu nic nie pozostało, jak wziąć syna do siebie. Jadą tak razem na ośle, a ludzie na to: „Co za zwyrodnialcy! Biednego osła męczą!””

Bo ludzie zawsze się do czegoś przyczepią, w związku z tym argument „co ludzie powiedzą?” jest chyba bez sensu. Ale:

„Nie obchodzi mnie ile wiesz, póki nie wiem, jak bardzo Cię to obchodzi.”
(anonimowy mistrz Zen)

ten to już zwłaszcza dla ts pasuje :D przynajmniej mi pasuje. Bo powiedzieć: „nie obchodzi mnie co inni wiedzą/myślą” to chyba jednak nie do końca prawda. Wszystko zależy jeszcze właśnie do tego jak bardzo jego to obchodzi :D

***

„Do Sokratesa przybiegł pewien znajomy i z zadyszką zaczął opowiadać:
– Słuchaj, Sokratesie, muszę ci coś powiedzieć… twój przyjaciel…
– Poczekaj – przerwał mędrzec – przesiałeś to, co mi chcesz powiedzieć, przez trzy sita?
– Trzy sita? – zdziwił się „sprawozdawca”.
– Tak mój przyjacielu, trzy sita. Pierwsze sito to prawda. Jesteś pewien, że wszystko, co mi chcesz powiedzieć, jest zgodne z prawdą?
– No, nie wiem, opowiedział mi to…
– Tak, tak, ale z pewnością przesiałeś to przez drugie sito, a jest nim dobro. Czy to, co mi chcesz opowiedzieć, jeżeli nie jest prawdziwe, jest przynajmniej dobre?
– Przeciwnie…
– To – przerwał filozof – użyjmy jeszcze trzeciego sita i zapytajmy, czy to, co mi chcesz opowiedzieć, jest konieczne?
– Konieczne? Chyba nie…
– A więc – uśmiechnął się Sokrates – jeżeli to, co mi chcesz opowiedzieć, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani konieczne, to nie obciążaj tym ani siebie, ani mnie!”

(Opowiastka z książeczki Kazimierza Wójtowicza, pt. „Przypiski”, Wyd. Św. Wojciecha 1985, s. 43)/nie, to nie ja spisałem, niestety nie czytałem tej książki ;) /

:)

***

„Latarnia ślepca
W dawnych czasach ludzie w Japonii często używali papierowych latarni. Papier osłaniał zapaloną świecę, a był połączony patykami z bambusa. Zdarzyło się, że ślepiec składał wizytę przyjacielowi, a ponieważ było późno, zaproponowano mu, żeby zabrał z sobą do domu latarnie. Roześmiał się na tę propozycję. „Dzień i noc są dla mnie jednakowe”, powiedział. „Cóż bym zrobił z latarnią?” Jego przyjaciel powiedział: „To prawda, że nie potrzebujesz jej, żeby znaleźć drogę do domu. Ale może pomóc, żeby ktoś nie wpadł na ciebie po ciemku”. Tak, więc ślepiec wyruszył w drogę z latarnią. Nie za długo, ktoś zderzył się z nim pozbawiając go równowagi. „Hej, ty nieuważny człowieku!” wykrzyknął ślepiec. „Nie widzisz latarni?” „Bracie”, powiedział nieznajomy, „twoja latarnia zgasła”. Idziesz bardziej bezpiecznie w swojej własnej ciemności, niż w świetle kogoś innego.”

Ta przypowieść podoba mi się, bo jest oryginalna. Mnie oczywiście najlepiej pasuje w odniesieniu do teorii spiskowych :D Skoro jestem taki „ciemny”, to ja już wolę tę moją ciemność niż co poniektórych oświecenie ;)

*

„Niewzruszony Budda
Budda zdawał się być niewzruszony obelgami, rzucanymi na niego przez gościa. Kiedy później uczniowie zapytali go o sekret jego pogody, powiedział: „Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby ktoś postawił przed wami ofiarę, a wy nie podnieślibyście jej, lub gdyby ktoś wysłał wam list, którego byście nie otworzyli; jego treść nie miałaby na was wpływu, nieprawdaż? Róbcie tak za każdym razem, gdy was lżą, a nie stracicie swej pogody”. Jedyny rodzaj godności, który jest prawdziwy, to ten, którego nie zdoła pomniejszyć brak szacunku innych. Nie pomniejszysz majestatu wodospadu Niagara, plując na niego.”

Chyba nie wymaga komentarza. Nie jest łatwo osiągnąć ten rodzaj niewzruszoności, ale… cóż, droga do doskonałości ;)

*

„Przebaczyć nazistom
Były więzień nazistowskiego obozu koncentracyjnego był w odwiedzinach u przyjaciela, który wraz z nim dzielił to ciężkie doświadczenie. „Czy przebaczyłeś nazistom?” zapytał przyjaciela. „Tak”. „A ja nie. Ciągle trawi mnie nienawiść do nich”. „W takim razie”, powiedział łagodnie przyjaciel, „oni nadal cię więżą”.
Naszymi wrogami nie są ci, którzy nas nienawidzą, lecz ci, których my nienawidzimy.”

***

„Ludzie są nierozsądni, nielogiczni i zajęci sobą.
Kochaj ich mimo to.
Jeśli uczynisz coś dobrego, zarzucą ci egoizm i ukryte intencje.
Czyń dobro mimo to.
Jeśli ci się uda, zyskasz fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów.
Staraj się mimo to.
Dobro, które czynisz, jutro zostanie zapomniane.
Czyń dobro mimo to.
Uczciwość i otwartość wystawią cię na ciosy.
Bądź mimo to uczciwy i otwarty.
To, co zbudowałeś wysiłkiem wielu lat, może przez jedną noc lec w gruzach.
Buduj mimo to.
Twoja pomoc jest naprawdę potrzebna.
Ale kiedy będziesz pomagał ludziom, oni mogą cię zaatakować.
Pomagaj mimo to.
Daj światu z siebie wszystko, a wybiją ci zęby.
Mimo to dawaj światu z siebie wszystko.”

(Matka Teresa)

Bardzo mi się to podoba. Ponieważ ja też uważam, że tak należy. Dla mnie także i to jest doskonałość. A ktoś inny mógłby to ocenić inaczej (że nie warto i po co), no i tu znów wchodzimy w subiektywne oceny danej sytuacji (temu to chyba jednak warto poświęcić osobną notkę ;) ).
Chciałbym tylko jeszcze dodać, że o Matce Teresie słyszałem różne rzeczy, nie tylko dobre. Ale wklejając czyjś cytat, niekoniecznie muszę uważać autora za autorytet. Zresztą „Autorytetów słucham w sprawach mniej istotnych” ;) (nie wiem czyj cytat, może tylko „zwykłego” internauty, ale jak mówię – nieważne). A tak poważnie, to po prostu nie mam autorytetów „całościowych”, mogę czerpać od różnych ludzi.
I też nie żebym taki święty był (nie o to chodzi), bo mam np. zapisany też cytat: „Lepiej grzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie grzeszyło” ;)

***

„Bóg nie zapyta o Twoje wyznanie, zapyta o Twoją MIŁOŚĆ do bliźniego…” – z forum, ktoś dopisał: „chyba wolałbym żeby zapytał o wyznanie” :D

***

„Większość ludzi potrzebuje więcej miłości, niż na nią zasługuje.”
(Marie von Ebner-Eschenbach)

*

„Nie czuję się odpowiedzialny za słowa, bo i tak nikt mnie nie słucha.”
(Konfucjusz)

***

A tak „międzynarodowo”:

„Friends share your interests. REAL friends share your perversions.” ;)

„Du kennst mich oder Du kannst mich.”

to jest bardzo fajna gra słów, ale jako, że to ten „mniej zrozumiały” dla większości język, to może przetłumaczę: „Znasz mnie albo możesz mnie…”, co oczywiście znaczy, że albo mnie znasz (ale mnie naprawdę) albo nie obchodzi mnie twoje zdanie. Znalezione na niemieckim FtM-forum.

***

Zamiast tekstu, piosenka:
bo podoba mi się tekst.

***

A na sam koniec… no też przypowieść. Ale co do niej, to nie mam jakichś… interpretacji ;) ale tak jakoś mi się podoba. Może więc niech każdy zinterpretuje sobie ją po swojemu :)

„Spotkanie z Bogiem
Był sobie mały chłopiec, który bardzo chciał spotkać Boga. Dobrze wiedział, że do miejsca, gdzie mieszka Bóg, prowadzi długa droga, zapakował więc do swojej walizeczki sporo herbatników, sześć butelek napoju korzennego i ruszył w drogę. Kiedy przeszedł jakieś trzy skrzyżowania, spotkał starą kobietę. Staruszka siedziała sobie w parku i obserwowała gołębie. Chłopiec usiadł obok niej i otworzył walizkę. Już miał pociągnąć duży łyk napoju, gdy spostrzegł, że staruszka wygląda na głodną, więc poczęstował ją herbatnikiem. Kobieta przyjęła go z wdzięcznością i uśmiechnęła się do niego. Jej uśmiech był tak piękny, że chłopiec chciał go ujrzeć raz jeszcze, więc zaproponował jej butelkę napoju. Staruszka uśmiechnęła się ponownie, a chłopczyk był zachwycony! Siedzieli tak przez całe popołudnie, jedząc i uśmiechając się do siebie, choć nie padło ani jedno słowo.
Kiedy zaczął zapadać zmrok, chłopiec poczuł, że jest bardzo zmęczony, i podniósł się z ławki z zamiarem odejścia. Nie zdążył jednak zrobić więcej niż kilka kroków, gdy nagle odwrócił się, podbiegł do staruszki i uściskał ją, a ona obdarzyła go swoim najpiękniejszym uśmiechem. Gdy chłopiec przekroczył próg swojego domu, jego matkę zdziwił wyraz szczególnej radości malujący się na twarzy dziecka.
– Cóż takiego dziś robiłeś, że jesteś taki szczęśliwy? – spytała.
– Jadłem lunch z Bogiem – odpowiedział i zanim zdążyła zareagować, dodał: – Wiesz co? Bóg ma najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem!
Tymczasem staruszka, również promieniejąca radością, wróciła do domu. Wyraz spokoju, który rozświetlał jej twarz, zastanowił jej syna do tego stopnia, że zapytał:
– Mamo, co dziś robiłaś, że jesteś taka szczęśliwa?
– Jadłam w parku ciasteczka z Bogiem. – I zanim jej syn zdążył cokolwiek powiedzieć, dodała: – Wiesz co? Jest znacznie młodszy, niż sądziłam…”

:)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.