Artykuł, audycja… i 8 marca (+ edit 21:48)

Trochę tak zacząłem się „rzucać” na forum, więc tutaj też może sobie rozwinę…

Wrzucony został artykuł. I wcale bym się nie czepnął, gdyby nie to, że ktoś napisał, że jest „rzetelny”, „dość rzetelny”… No więc oto ten „rzetelny” artykuł: link.
Wrzucę może to co napisałem na forum, a w kwadratowym nawiasie jeszcze coś dodam z teraz.

„A na operację zmiany płci zdecydowała się, bo… chciała sikać na stojąco” – to ma być rzetelne? Ja rozumiem, że to taki żarcik, ale laik może nie zrozumieć… [oczywiście ironizowałem, pewnie to nie żarcik był – tym gorzej. Może powiem tak: oczywiste, że jak się jest małym chłopcem, w jakiejkolwiek skórze, to chce się sikać na stojąco, ale żeby tak trywializować problem w „rzetelnym” artykule…]

Dalej „Karol”, któremu goiły się rany… – bez komentarza (dobra, dla nie kumatych skomentuję: „Karolowi” nie mogły się goić rany po waginoplastyce, bo aby w ogóle przejść taką operację „Karol” musiał już prawnie stać się kobietą, a więc nie jest już Karolem, no chyyyba że ten „Karol” zrobił to już dawno, kiedy jeszcze nie było takiej konieczności – ale w takim razie dobrze byłoby to zaznaczyć).

Brakuje w artykule informacji, że w Polsce w tej chwili w ogóle nie można wykonać operacji k/m z przedłużeniem cewki (a co, niech ludzie wiedzą, zwłaszcza że tam się wspomina o komplikacjach – bez sensu, w tej chwili nie ma nawet po czym być tych komplikacji ;) chyba, że my na forum o czymś nie wiemy?).

O tych stopach i dłoniach – ręce mi opadły. [nie chodzi o to, że to prawda czy nieprawda! Po prostu to trochę głupie pisać o tym jakby to było najważniejsze rozpoznać transa… i jeszcze że lekarze tak ochoczo opowiadają o takich sprawach?!]

„Zabieg może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.” – chyba nawet powyżej 100 tyś…

Za to bardzo podoba mi się wywiad z dr A. Robachą (poza tytułem, ale tu już się czepiam – przyznaję), zwłaszcza fragment o osobach po sześćdziesiątce :) [akurat tego wywiadu nie ma na stronie, w tytule było coś ; „zmianie”, w każdym razie pytanie było: „Lekarze przyznają, że na stół operacyjny trafiają nawet pacjenci po sześćdziesiątce…” na co pani dr odpowiedziała: „Przecież życie nie kończy się po sześćdziesiątce. W przypadku takich osób to bardzo trudna decyzja, do której długo dojrzewali. Podejmują ją, by chociaż przez pięć czy dziesięć lat być sobą. Chcą być szczęśliwi. – to ładnie powiedziane]

Potem się rozwinęła dyskusja, że rozpraw naukowych ludzie nie przeczytają… ok – rozumiem to w 100%. Rozumiem, że tytuł może być krzykliwy – nawet tego bym się nie czepiał. Ale tu nie chodzi o rozprawy naukowe, tylko o dobór trochę innych słów. To jest nietakt – jak ktoś inny dobrze to ujął.

Wcale nie skomentowałem fragmentu:
„- Jest taka praktyka, że kobiety amputują sobie na chirurgii pierś z powodu guza albo idą na operację narządów płciowych z powodu mięśniaka i częstych krwawień. Nic za to nie płacą. Tajemnica poliszynela – opowiada nam anonimowo lekarz.”
no to chyba faktycznie musi być tajemnica, bo pierwsze słyszę. Znaczy ok, w tą drugą część nawet jestem skłonny uwierzyć – w końcu jak się zbyt długo przyjmuje hormony bez dwójki, to różne rzeczy się dziać mogą, ale w tą pierwszą… serio? I tak wielu transów akurat ma guza? No to wspaniale ;) I tak po prostu można usunąć obie piersi? Bo jak jedną, to też niewiele zmienia :D

Podsumowując: artykuł jak artykuł, bywały lepsze i gorsze. Olałbym gdyby właśnie nie to, że ktoś powiedział „rzetelny”. Ale przede wszystkim uważam, że bywały już lepsze, naprawdę lepsze artykuły, więc nie wiem czemu zachwycać się tym.

Jeszcze jedna kwestia – cytowanie zamkniętego forum. Ok, ja też czasem to robię na blogu, ale nie podpisuję nickiem. Z cytowaniem to w zasadzie jest problem, bo teoretycznie powinno się właśnie podpisać… ale jednak uważam, że kiedy forum jest zamknięte, to pewnym nadużyciem byłoby podpisywać nickiem. Zresztą zawsze… nigdy nie przypisałem sobie niczyich słów, nie podobałoby mi się to zwłaszcza w moim pamiętniku. Jeśli coś jest czyjeś, to zawsze to podkreślam. Natomiast prawie nigdy nie podpisuję nickiem, zwłaszcza jeśli chodzi o osobiste sprawy.

I podsumowując (znów moje zdanie :P ): To nie chodzi o treść, treść jest nawet w porządku. Tylko forma momentami jest dla mnie nie do zaakceptowania.

***

Za to przesłuchałem dziś „Kochaj się długo i zdrowo” z 24.02, a tematyką była płeć, gender. I muszę powiedzieć, że to dopiero było coś godnego polecenia! Przede wszystkim podobało mi się, że doktor ani razu nie powiedział, że są dwie płcie – nic nawet w tym stylu, bardzo omijał takie stwierdzenie, powiedział, że płeć to kontinuum od męskości do kobiecości, jak czarny i biały – pomiędzy którymi mamy całą skalę szarości. Mowa jeszcze była o tym jak to jesteśmy uwięzieni pomiędzy udowadnianiem swojej męskości/kobiecości a chęcią uwolnienia się ze stereotypów – też dobrze powiedziane. Że można być gejem w skórze kobiety. I że jest 12 kryteriów płci. Także ktoś z słuchaczy wyliczył, że jeśli kryteriów jest 12, to kombinacji może być 12 do potęgi drugiej = 144. Potem ktoś sprostował, że jeśli kryteriów jest 12 to nie 12×12 a 2 do potęgi dwunastej. I choć nie chce mi się nad tym samemu zastanawiać, to myślę, że ten drugi ma rację. Także to daje 4096 płci :P

Najlepszym jednak fragmentem była odpowiedź dr na pytanie słuchacza, które brzmiało: „Co jest głównym wyznacznikiem płci? Czy płeć psychiczna, samoświadomość czy też jednak genetyka ta wykrywana przez kariotyp?”
A odpowiedź: „W pewnym wieku przede wszystkim płeć psychiczna, ponieważ przez co najmniej 50, 60, 70 lat będziemy funkcjonowali w społeczeństwie i czuli się jako albo kobieta albo mężczyzna. Zatem to jaki posiadamy kariotyp, to w jaki sposób zostaliśmy ukształtowani według jakiej pierwotnej matrycy nie zmienia tego faktu że myślimy, czujemy, utożsamiamy się, odbieramy świat w taki a nie inny określony sposób i będziemy to czynić przez bardzo wiele lat.”
To wydaje mi się powiedziane tak najbardziej przystępnie – nie geny i budowa ciała są najważniejsze, bo my musimy się w tym świecie jakoś odnaleźć. A to uda nam się najlepiej w zgodzie ze sobą, z tym co czujemy.

***

8 marca. Zabawne, jeszcze niedawno wszyscy wciskali mi życzenia, teraz ja „muszę” składać. To trochę głupie, to jak niektórych rzeczy się w mojej (dalszej… no lekko dalszej) rodzinie przestrzega.
A ja tutaj zaobserwowałem… ok, przyznaję, że kiedyś, chyba nawet o tym pisałem, było dla mnie ważne, żeby moi znajomi pamiętali np. o moich urodzinach. No ale to było w czasach kiedy miałem znajomych w liczbie 3 osób! Dziś mam… no ze 103 na gg ;) (oczywiście nie wszyscy są znajomi), ale zmierzam do tego, że świat się zmienia, idzie do przodu, co raz więcej mamy „na głowie”, raczej inne rzeczy. Zresztą uważam, że znajomości internetowe i tak rządzą się innymi prawami. W każdym razie dziś już wcale by mi nie było przykro, że ktoś zapomniał o moich urodzinach. Nie wiem nawet jakich tu ująć słów: „bym się nie przejął” mi nie pasuje, bo sugeruje jakby było czym się przejąć :D po prostu no – nawet uważam, że każdy powinien zająć się ciekawszymi rzeczami niż składanie mi życzeń ;) (chyba, że komuś wychodzi samo z siebie). Ja zresztą też… znaczy ja uważam, że mam całkiem niezłą pamięć, wiele dat mogę wyrecytować z pamięci, tylko rzadko kiedy właściwie wiem jaki W TEJ CHWILI mamy dzień :D i stąd zapominam o tych życzeniach dość często… wiem, że ktoś ma urodziny takiej to a takiej daty… ale że ta data jest dziś, to często nie wiem :D
Edit, 21:48: haha, no i zacząłem ten temat z zamiarem jednak napisania na koniec życzeń i zapomniałem :D A że dziś miałem dość zwariowany dzień, to dopiero teraz: wszystkiego najlepszego dla wszystkich kobiet, które obchodzą to święto :) a dla tych, które np. uważają je za komunistyczny przeżytek, to wszystkiego najlepszego tak bez okazji ;)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.